Koszmar każdej matki
Mój pierworodny syn był całym moim życiem. Od narodzin Janek był zawsze przy mnie. Szczęśliwe dziecko uwielbiające dorosłych, którzy uważali go za grzecznego i rozkosznego. Nasze jedyne dziecko do dziewiątego roku jego życia. Wtedy zaczęły się kłopoty.
Rok, w którym narodziła się nasza córka, był dla nas bardzo trudny. Straciliśmy dom i zamieszkaliśmy u rodziny. W tym czasie Janek rozpoczął nauczanie domowe. Trzy lata później kupiliśmy własny dom i przeprowadziliśmy się do niego.
W tym samym okresie Janek zaczął mieć dużo problemów. Nie chciał się uczyć, bardzo często się sprzeczał. Nie miał zbyt wielu przyjaciół i dużo czasu spędzał samotnie. Posłałam go do szkoły z myślą, że pomoże mu towarzystwo rówieśników, jednak to tylko pogorszyło całą sytuację. Często pakował się w kłopoty i nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka. Byłam załamana. Nie miałam pojęcia, jak pomóc temu chłopcu, który kiedyś był małą wersją mnie. Teraz nie mógł nawet znieść przebywania ze mną w jednym pokoju.
Po kilku latach nauczania domowego, zapisaliśmy go do publicznej szkoły. Jego oceny się pogorszyły i ciągle się kłóciliśmy. Wydawało się, że w ogóle nie szanuje ani mnie ani swojego ojca.
Pewnej nocy weszłam do pokoju Janka, prosząc żeby ściszył muzykę. Byłam przerażona, widząc na biurku stos marihuany. Spanikowałam i zaczęłam na niego krzyczeć. Odkąd był mały rozmawialiśmy z nim o niebezpieczeństwach związanych z narkotykami, ponieważ niektórzy członkowie naszej rodziny zmagali się z uzależnieniem. Nie mogłam uwierzyć, że mnie okłamywał. Powiedział mi, że je ma, bo cierpi na depresję i tylko to go uszczęśliwia. Stwierdził też, że tej nocy planował albo wypalić całą marihuanę, albo się zabić nożem.
Poszłam poprosić jego tatę, żeby wpłynął na niego. Kiedy mój mąż wszedł do sypialni Janka, od razu zaczął krzyczeć. Obwiniał za narkotyki moich krewnych, chciał do nich zadzwonić i im nawymyślać. Zagroził też, że zadzwoni na policję. Sytuacja się zaostrzała, Janek wyciągnął nóż myśliwski, który dał mu dziadek. Byłam przerażona. Nie byłam pewna, czy zamierzał użyć go przeciw swojemu tacie, czy sobie. Tak czy inaczej wiedziałam, że muszę mu odebrać ten nóż. W tym momencie nie byłam w stanie stwierdzić, czy Janek mnie nim nie zrani, ale odmówiłam cichą modlitwę, położyłam rękę na jego ramieniu i spokojnie poprosiłam, aby oddał mi nóż. Ulżyło mi, kiedy to zrobił, ale w tym czasie przeżywałam też wiele innych emocji: złość na Janka za kłamstwo, złość na męża za jego reakcję, smutek, że mój syn czuł, że nie ma po co żyć. Przede wszystkim przytłaczał mnie lęk, że obudzę się rano i jego już nie będzie.
Przytłaczał mnie lęk, że obudzę się rano i jego już nie będzie.
Tę noc przespałam w jego pokoju na podłodze, aby być pewną, że wszystko z nim w porządku. Rozmawialiśmy przez długi czas, oboje próbowaliśmy przetworzyć to, co się stało. Janek zaczął ujawniać jeszcze bardziej przerażające szczegóły tego, przez co przechodził. Zdałam sobie sprawę, że uniknęliśmy kuli – dosłownie – kiedy powiedział mi, że przyjaciel wielokrotnie dawał mu broń do domu, a on siedział wtedy w swoim pokoju, całą noc zastanawiając się, czy jej użyć. Przez moją głowę przemknęły myśli o tej przerażającej scenie. Przypomniałam sobie straszną sytuację, kiedy przed laty straciłam kuzyna w wyniku samobójstwa. Jak bardzo zniszczyło to rodzinę. Byłam bardzo wdzięczna, że Janek wciąż żyje, ale czułam się też zagubiona nie wiedząc, jak mu pomóc.
Większość następnego dnia spędziłam rozmawiając przez telefon z psychologami, pediatrą i jego szkołą, próbując wymyślić, co robić. Pomiędzy telefonami pilnowałam go, prosząc, aby miał otwarte drzwi do pokoju, żebym mogła często do niego zaglądać i upewnić się, że nadal wszystko w porządku. Czułam, że odniosłam porażkę jako matka. Jak mogłam pozwolić mojemu synowi popaść w taką depresję, że chciał odebrać sobie życie? Byłam w ciemnym i przerażającym miejscu. Bałam się o mojego syna i wstydziłam się swojej naiwnosci w kwestii narkotyków. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Bałam się, co by inni pomyśleli wiedząc, że mam nastolatka o skłonnościach samobójczych i zażywającego narkotyki.
Zawstydzał mnie też fakt, że trzeba będzie go leczyć. Od kilku lat jestem głośnym przeciwnikiem leków konwencjonalnych, ponieważ uważam, że istnieje o wiele więcej naturalnych alternatyw. Prowadzę też firmę sprzedającą naturalne produkty. Czułam się jak hipokrytka, a przede wszystkim czułam, że zawiodłam Janka, bo za bardzo bałam się eksperymentować z naturalnymi lekami, aby znaleźć coś, co na niego zadziała. Wiedziałam, że tradycyjne tabletki zadziałają znacznie szybciej. Nigdy w życiu nie czułam się bardziej bezradna jako matka. Władza, jaką jego depresja miała nad naszą rodziną, była absolutna. Ciągle o tym myślałam, to pożerało moje serce i duszę.
Powoli, z pomocą psychologa i antydepresantów, mój syn zaczął wychodzić z depresji. Zaczęłam dostrzegać przebłyski tego, kim był kiedyś i mogliśmy znów zacząć robić różne rzeczy razem. Zaczął chodzić na zajęcia taekwondo i spotykać się z dziewczyną z klasy. Ostatnio świetnie radzi sobie w szkole i prawdopodobnie ukończy ją rok wcześniej. Sprawy zdecydowanie się odwróciły, ale wciąż czasami łapię się na matczynym zamartwianiu się. Zastanawiam się, czy nie spędza zbyt dużo czasu z pewnymi przyjaciółmi, czy nadal myśli o zrobieniu sobie krzywdy. Zastanawiam się też, czy strach kiedykolwiek znika, po tym jak dowiesz się, że twoje dziecko było bliskie zakończenia własnego życia.
Jeśli nie masz już sił do walki ani nadziei na zmianę, pamiętaj, że są telefony zaufania dla osób myślących o samobójstwie, a także wiele instytucji oferujących pomoc. Kliknij [TUTAJ]
Jeśli twoje dziecko myślało o samobójstwie i podobnie, jak ja czujesz wstyd i strach, nie jesteś sam. Zachęcam do nawiązania kontaktu i rozmowy z kimś, kto może cię wysłuchać i wesprzeć w tej sytuacji. Zostaw swoje dane kontaktowe poniżej, a ktoś z naszego zespołu wkrótce się z tobą skontaktuje.
Nie zmagaj się samotnie, porozmawiaj z mentorem. Zawsze zachowujemy poufność i nie pobieramy żadnych opłat.
Niektóre zmagania w życiu mogą być niezwykle trudne. Jeśli myślisz o skrzywdzeniu siebie lub innych, prosimy, przeczytaj to!
Wypełnij poniższy formularz, abyśmy mogli się z tobą skontaktować. Wszystkie pola są wymagane, chyba że zaznaczono inaczej.